piątek, 15 marca 2013

Jajka pijaczki...

Przyszedł czas na zrobienie prawdziwych pisanek. Tym razem zakupione zostały wydmuszki gęsie. Zakupione, bo pamiętam z dzieciństwa jak próbowałam zrobić wydmuszkę - dmuchałam w wywierconą dziurkę aż spurpurowiałam a jajko i tak nie chciało wypłynąć.

Tak więc zniechęcona dawnym niepowodzeniem zamówiłam 45(!) wydmuszek z myślą o rety kiedy ja to zrobię. Sama byłam zaskoczona bo koniec pracy nastąpił po 3 dniach. Nie wiedziałam, że wydmuszki tak szybko schną. W momencie gdy kończyłam malować podkładem jajko nr 45 to jajko nr 1 było już suche. Tak samo było z lakierowaniem. Piją te wydmuszki wszelkie lakiery, farby i kleje niczym pijaczki. Praca szła aż miło a wydmuszki stały się przez to jednym z moich ulubionych materiałów do ozdabiania.

Tak wyglądały tuż po pomalowaniu. Genialnym sposobem na malowanie wydmuszek (mają z obu stron wywierconą dziurkę) jest nabicie ich na patyczek do szaszłyków i na spodzie zawiązanie sznurka lub gumki żeby się nie zsuwały. No i uff dobrze, że można z zaprzyjaźnionej budowy dostać trochę styropianu.
Moje wydmuszki siedziały sobie sztywno jak kurki na grzędzie.


Tak wyglądały już po naklejeniu motywów.


Finalnie nie udało mi się zarejestrować wszystkich jaj, ponieważ mój prywatny mały model urządził istny pokaz min i póz. W wirze zabawy niestety później zapomniałam "docpykać" zdjęć, a i te wykonane na szybko. Tymczasem jajeczka trafiły już do wszystkich chętnych :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz