czwartek, 28 marca 2013

28 marca i maczkowa deseczka na kalendarz

Nooo doczekałam! Pierwszy dzień wiosny już dawno za nami.
Uff jak miło pomyśleć, że teraz to już z górki - będzie coraz cieplej, zakwitną w końcu kwiaty i zaświeci wreszcie słońce. Tak ja wiem, że za większością okien nadal śnieg ale już bliżej niż dalej do upragnionej pięknej wiosny.
Trochę nie chce mi się myśleć, że Wielkanoc będzie zimowa ale no cóż - skoro Boże Narodzenie było ciepło to chociaż te święta będą zimowe.

Zainspirowana piękną wiosenną pracą paniKi rozmarzyłam się tak bardzo, że doleciałam aż do lata :)

Od początku roku potrzebna mi była deseczka pod kalendarz. Kalendarz zakupiony na początku stycznia stał smutno oparty o szafkę. W końcu po 3 miesiącach oczekiwań dostanie nową oprawę i zawiśnie na honorowym miejscu.

Tu deseczka została pomalowana na kolor beżowy a następnie ozdobiona polnymi makami i wycieniowana medium patynującym. Dodatkowo wymyśliłam sobie, że ozdobię ją nazwami miesięcy uzyskanymi z wydruku za pomocą transfer glaze. Z racji tego, że transfer robiłam pierwszy raz to napiszę iż trzeba uważać z warstwami - ja zrobiłam ich aż 5 i to stanowczo za dużo. Transfer wyszedł gruby i nie powiem ile warstw lakieru użyłam bo po 18 straciłam rachubę.

Swoją drogą strasznie lubię te kalendarze z wyrywanymi kartkami i dobrymi radami prawie jak od babci. Mają w sobie coś z nieuchwytnego uroku starych domostw, w których wiedzę jak czyścić srebra czy dlaczego warto szczotkować włosy.




piątek, 15 marca 2013

Jajka pijaczki...

Przyszedł czas na zrobienie prawdziwych pisanek. Tym razem zakupione zostały wydmuszki gęsie. Zakupione, bo pamiętam z dzieciństwa jak próbowałam zrobić wydmuszkę - dmuchałam w wywierconą dziurkę aż spurpurowiałam a jajko i tak nie chciało wypłynąć.

Tak więc zniechęcona dawnym niepowodzeniem zamówiłam 45(!) wydmuszek z myślą o rety kiedy ja to zrobię. Sama byłam zaskoczona bo koniec pracy nastąpił po 3 dniach. Nie wiedziałam, że wydmuszki tak szybko schną. W momencie gdy kończyłam malować podkładem jajko nr 45 to jajko nr 1 było już suche. Tak samo było z lakierowaniem. Piją te wydmuszki wszelkie lakiery, farby i kleje niczym pijaczki. Praca szła aż miło a wydmuszki stały się przez to jednym z moich ulubionych materiałów do ozdabiania.

Tak wyglądały tuż po pomalowaniu. Genialnym sposobem na malowanie wydmuszek (mają z obu stron wywierconą dziurkę) jest nabicie ich na patyczek do szaszłyków i na spodzie zawiązanie sznurka lub gumki żeby się nie zsuwały. No i uff dobrze, że można z zaprzyjaźnionej budowy dostać trochę styropianu.
Moje wydmuszki siedziały sobie sztywno jak kurki na grzędzie.


Tak wyglądały już po naklejeniu motywów.


Finalnie nie udało mi się zarejestrować wszystkich jaj, ponieważ mój prywatny mały model urządził istny pokaz min i póz. W wirze zabawy niestety później zapomniałam "docpykać" zdjęć, a i te wykonane na szybko. Tymczasem jajeczka trafiły już do wszystkich chętnych :)






czwartek, 14 marca 2013

Jajka drewniane w formie pisanki decoupage

Za oknem zima i to solidna. Właśnie patrzyłam na termometr i jest -7. Brrr!!!
No ale na szczęście w sercu już wiosna więc nadszedł czas na pokazanie pierwszej partii drewnianych pisanek i kilku jaj styropianowych. Skończyłam je już jakiś czas temu ale w szale natchnienia (efekty w następnych postach) nie było czasu na pokazanie ich na blogu.

Zrobione są bardzo prosto czyli pomalowane na różne kolory i ozdobione. Niektóre z nich mają zdobienia z kryształków, niektóre ze wstążek a jeszcze inne i to i to :) Doszły do tego cieniowania, kropkowania i pierwsze zabawy z mikrokulkami. Poszalałam :)



Większość z nich ma już nowych właścicieli. Oby im dobrze służyły :)


Te drewniane jajeczka są dość niewielkie ok 5cm ale szczególnie polecam je do koszyczków wielkanocnych lub do ozdób w domach gdzie są małe dzieci. Z doświadczenia już wiem, że maluchy uwielbiają nimi rzucać o podłogę - niestety wydmuszki najczęściej tego nie przeżywają. W styropianowych natomiast najczęściej pozostają dziurki po paluszkach...
Drewniane to jest to! Nietłukące, niedziurawiące (nie licząc wgnieceń w podłogach) i nie do zdarcia :)