Za oknem znowu pada...niestety deszcz nie śnieg ale na poprawę humoru proponuję pierniczki. Pachną obłędnie, cały dom jest wypełniony ich zapachem co zdecydowanie wprawia nas w miły nastrój. Ohhh czuję święta...
Najwięcej zabawy schodzi z samym pieczeniem bo trzeba czekać aż jedna partia się upiecze żeby wstawić drugą ale warto. Całość prac zajęła ok. 3,5 godz. A teraz pierniczki kruszeją i miękną w pojemnikach no i czekają aż można je będzie polukrować przez świętami. Chociaż w dziwny sposób te bez lukru znikają jeszcze szybciej ;)
Najwięcej zabawy schodzi z samym pieczeniem bo trzeba czekać aż jedna partia się upiecze żeby wstawić drugą ale warto. Całość prac zajęła ok. 3,5 godz. A teraz pierniczki kruszeją i miękną w pojemnikach no i czekają aż można je będzie polukrować przez świętami. Chociaż w dziwny sposób te bez lukru znikają jeszcze szybciej ;)
Pierniczki
Składniki:
250 g miodu
200 g cukru pudru
80 g masła
3 jajka (o temperaturze pokojowej)
800 g mąki pszennej
1 łyżyczka sody
2 łyzeczki kakao
1 opakowanie przyprawy do piernika
1 lub 2 paczki landrynek kolorowych
żeby ładnie się błyszczały należy posmarować:
1 jajko
1 łyżka mleka
Sposób przygotowania:
Wlewamy miód do garnka i dodajemy masło a następnie podgrzewamy aż wszystko się rozpuści. Dodajemy cukier puder (u nas zrobiony z 200g zwykłego białego cukru blenderem) i przyprawy do piernika. Do dokładnym wymieszaniu masę należy lekko przestudzić ale uważać żeby za bardzo nie stężała. Następnie dodajemy kolejno jajka i szybko mieszamy łyżką.
W trakcie rozpuszczania miodu i masła warto dodać do maki pszennej sodę i kakao. Proponuję robić to w misce, w której będziemy mieszali całość masy piernikowej.
Do mąki, dodajemy ciepłą masę cukrowo-piernikową i włączamy mikser. Nie przejmujcie się jeśli ciasto nie odchodzi od miski - takie właśnie ma być lekko klejące. W różnych przepisach znalazłam informację żeby ciasto wstawić do lodówki na kilka godzin, ja wstawiłam je zaledwie na 30 min żeby stężało a i tak pierniczki są pyszne.
Po wyjęciu z lodówki ciasto porcjujemy i wałkujemy podsypując mąką (klei się). Po rozwałkowaniu powinno mieć grubość ok 3 mm i teraz możemy przystąpić do wycinania kształtów foremkami i układania na blasze. Pamiętajcie żeby zostawić między piernikami sporo miejsca - rosną :)
Jeśli chcemy mieć witrażyki to wystarczy roztłuc paczkę landrynek na kawałki - im mniejsze kawałki tym bardziej kolory się wymieszają a im większe tym kolory będą wyraźniejsze. Następnie w kształcie np serca wycinamy mniejsze serce i wkładamy tam potłuczone landrynki - z górką. Efekt murowany.
Przed wstawieniem do piekarnika możemy wykroić za pomocą np słomki do picia dziurki na wstążeczki - ale mi zawsze zarastają w pieczeniu więc robię to po upieczeniu.
Wkładamy do nagrzanego do 170 stopni piekarnika na 10 minut. Po tym czasie wyjmujemy pierniczki i smarujemy jajkiem roztrzepanym z mlekiem i wkładamy ponownie do piekarnika na 2 minuty.
Lukrować możemy od razu ale jeśli chcemy żeby poleżały do świąt to radzę się wstrzymać. :)
Smacznego!
A to nasza wesoła twórczość własna:
Tak się nastawiłam w tym roku nalukrowane pierniczki że zapomniałam o witrażykowych...jaka szkoda:(
OdpowiedzUsuńpiękne u mnie też już zaczęło się piernikowo
OdpowiedzUsuńJeszcze nic straconego - czasu jest dużo! A wykonanie mniejszej ilości będzie szybsze :)
OdpowiedzUsuń