Nooo doczekałam! Pierwszy dzień wiosny już dawno za nami.
Uff jak miło pomyśleć, że teraz to już z górki - będzie coraz cieplej, zakwitną w końcu kwiaty i zaświeci wreszcie słońce. Tak ja wiem, że za większością okien nadal śnieg ale już bliżej niż dalej do upragnionej pięknej wiosny.
Trochę nie chce mi się myśleć, że Wielkanoc będzie zimowa ale no cóż - skoro Boże Narodzenie było ciepło to chociaż te święta będą zimowe.
Trochę nie chce mi się myśleć, że Wielkanoc będzie zimowa ale no cóż - skoro Boże Narodzenie było ciepło to chociaż te święta będą zimowe.
Od początku roku potrzebna mi była deseczka pod kalendarz. Kalendarz zakupiony na początku stycznia stał smutno oparty o szafkę. W końcu po 3 miesiącach oczekiwań dostanie nową oprawę i zawiśnie na honorowym miejscu.
Tu deseczka została pomalowana na kolor beżowy a następnie ozdobiona polnymi makami i wycieniowana medium patynującym. Dodatkowo wymyśliłam sobie, że ozdobię ją nazwami miesięcy uzyskanymi z wydruku za pomocą transfer glaze. Z racji tego, że transfer robiłam pierwszy raz to napiszę iż trzeba uważać z warstwami - ja zrobiłam ich aż 5 i to stanowczo za dużo. Transfer wyszedł gruby i nie powiem ile warstw lakieru użyłam bo po 18 straciłam rachubę.
Tu deseczka została pomalowana na kolor beżowy a następnie ozdobiona polnymi makami i wycieniowana medium patynującym. Dodatkowo wymyśliłam sobie, że ozdobię ją nazwami miesięcy uzyskanymi z wydruku za pomocą transfer glaze. Z racji tego, że transfer robiłam pierwszy raz to napiszę iż trzeba uważać z warstwami - ja zrobiłam ich aż 5 i to stanowczo za dużo. Transfer wyszedł gruby i nie powiem ile warstw lakieru użyłam bo po 18 straciłam rachubę.
Swoją drogą strasznie lubię te kalendarze z wyrywanymi kartkami i dobrymi radami prawie jak od babci. Mają w sobie coś z nieuchwytnego uroku starych domostw, w których wiedzę jak czyścić srebra czy dlaczego warto szczotkować włosy.